Conlanger

Dynozaur

[link widoczny dla zalogowanych]

Jak pytałem ludzi, gdzie leży Togliatti - odpowiadali "Włochy", a ci którzy chcieli być cwani - "Szwajcarja". Kiedy mówiłem, że to ruskie miasto - robili wielkie oczy.

W ogóle ciekawe, że istnienie tego miasta jakoś mi umknęło przez tyle lat. W końcu to duże miasto przemysłowe, a nie uważam się za jakiegoś słabeusza z geografji.

A jest to miejsce owiane raczej złą sławą - to miasto opanowane jest bowiem przez mafję, przy której nasza rodzima pruszkowska się chowa. Poza tem, bardzo często w owym mieście widuje się latające spodki, duchy it.p. Już nawet przyszedł ruskim do głowy pomysł, by zrobić z tego atrakcję turystyczną. Mnie się jednak wydaje, że te dziwne zdarzenia mają pewien związek z mafijnym charakterem tego miasta (zjawiska paranormalne to idealny sposób na odwracanie uwagi).

Z bardziej pozytywnych rzeczy - w owym mieście znajdują się główne zakłady Łady. Tym dziwniejsze, że nigdy o nim nie słyszałem (fanem motoryzacji nie jestem, ale o mieście chyba powinienem coś wiedzieć).

Gość

Dynozaur

Przed chwilą w Kabaretonie:

-Państwo na jedną literę?
-Samoa.

Ten, kto układał ten dowcip na pewno nie wiedział o [link widoczny dla zalogowanych].

Feles

Mniej języczne, a bardziej historyczne:

[link widoczny dla zalogowanych]

Dynozaur

Heh, prawda jest taka, że to Litwini mają kompleks wobec Polaków, a nie odwrotnie. Wzięło się to stąd, że są to odszczepieńcy, którzy chcą na siłę udowodnić, że z Polską nie mają nic spólnego (i w sumie na tym opierało się ich narodowe przebudzenie - na ślepym antypolonizmie). W Rzeczypospolitej Obojga Narodów bałtycka kultura Litwy i język litewski praktycznie nie istniały. "Litwinów" rozumiano jako ludność słowiańską, polskojęzyczną, chociaż nieco zrutenizowaną. Dopiero tzw. "Auszra" przyniosła odrodzenie językowi litewskiemu, a w XX w. narzucono ową "bałtyckość" całej populacji, zamieszkującej obecne tereny Litwy. Wilno początkowo udało się przed tym uratować, ale w 1939 wybuchło wiadomo-co i wszystko trafił szlag, a Wilno dostało się w szpony ZSRRu i zostało zdepolonizowane, wbrew woli mieszkańców.

Wiem, że człowiek, który najchętniej wskrzesiłby język pruski i wprowadził go na terenie historycznych Prus jako język oficjalny (czyli ja), powinien dobrze rozumieć Litwinów. Ale sytuacja z Prusami jest trochę inna - tutaj nie ma już absolutnie żadnej kultury, żadnej duszy, wszystko jest zbudowane od zera, na gruzach, bo wszystko co było wcześniej zostało rozwalone. Więc wzkrzeszenie języka i kultury pruskiej byłoby aktem budowania, a nie niszczenia. A Wilno miało przeszłość i duszę - to była dusza polskości. Ogromne dziedzictwo polskie, przy jednoczesnym braku dziedzictwa bałtyckiego. I zostało to zniszczone.

Mi się jak najbardziej podoba to, że język litewski żyje. W końcu ten język to bardzo ciekawe zjawisko i nieoceniony przedmiot badawczy śród języków aryjskich. Ale czy naprawdę nie mogłaby istnieć Litwa ze stolicą w Kownie?

"Kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera" - i tak właśnie zachowują się Litwini. Najpierw sami się oddali w unję z Polską, pozwolili na to, by Wilno stało się w całości polskie, a teraz im się to nie podoba i plują Polakom w twarz.

Miałem okazję być na Litwie, i to w samym Wilnie. I ludzie są tam naprawdę wredni wobec Polaków. W pewnej knajpie na głupie frytki czekaliśmy ponad godzinę i się nie doczekaliśmy. Wzięli kasę i nas olali.

Teraz sobie myślę, że trzeba było rozmawiać do nich po niemiecku, to pewnie uchyliliby tam nam nieba... W końcu Niemcy to ich wielcy sojusznicy.

Mścisław Ruthenia

Północ i tak ma jeszcze kulturę kresową. Unas, na południu już nie jest tak fajnie. To jest straszne, kiedy wjeżdżasz do Lwowa, a tam wielki plakat z napisem "Будь націоналістом".
Z drugiej strony w myśl poprawności politycznej na rondzie w Radymnie na znaku dorgowym pisze Lviv zamist Lwów, bo jeździ tamtędy dużo Ukraińców. Już na przykład na drodze do przejścia granicznego w Hrebennym jest napisane Lwów.
Polacy nie mają na Ukrainie nic do gadania, bo za dużo tam Ukraińców-nastajaszczych, post-UPA. Ironia losu- w operze we Lwowie na każdym świeczniku jest polski herb Lwowa, a jest to ukraińska opera narodowa.
Obwód Lwowski powinien być taką strefą przejściową między Polską a Ukrainą.

Mścisław Ruthenia

[link widoczny dla zalogowanych]ütterlina

spitygniew

Że... co?

Dynozaur

Lol, chciałbym to zobaczyć...

Silmethúlë

Może to słownik "mołdawskiego i rumuńskiego" (a nie "mołdawsko-rumuński")?

spitygniew

pittmirg

[link widoczny dla zalogowanych]

*facepalm*

Dynozaur

-Owowa. *fejspalm*

Ja myślałem, że Czesi rozumieją morfologję przymiotników posesywnych bardzo dobrze i takich potworków nie tworzą...

Przypomniało mi się nasze Morze Łaptjewów, ale to o wiele mniej rażący przykład.

pittmirg