Forum Conlanger Strona Główna Conlanger
Polskie Forum Językotwórców
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przygody Pana Kleksa

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Conlanger Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Feles
Administrator
Administrator



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 3830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:57, 02 Lip 2010    Temat postu: Przygody Pana Kleksa

Dzisiaj znowu sobie przypomniałem o konlangingu w książce "Podróże Pana Kleksa". Opowiada ona o podróży Ambrożego Kleksa w poszukiwaniu czarnego atramentu. Przy okazji zwiedza on różne krainy, poznaje zwyczaje i języki.

Oczywiście nie jest to poważny konlanging i konweldyng. Jest to wręcz prześmiewcza parodia - podobnie jak w innych książkach Jana Brzechwy. Tutejsze języki to zabawy językowe, niemniej należy na nie zwrócić uwagę:

Najpierw Pan Kleks zamieszkał w Klechdawie, stolicy Bajdocji leżącej na Półwyspie Bajkańskim.
Cytat:
Bajdoci mówili językiem bardzo podobnym do innych języków, z tą tylko różnicą, że nie znali i nie używali samogłoski "u". Tak, tak, moi drodzy, litera "u" nie była im zupełnie znana. Dlatego też "mur" po bajdocku posiadał brzmienie "mr", "ucho" po bajdocku było "cho", "mucha" - "mcha", "kura" - "kra" itd. Pan Kleks bardzo szybko podchwycił tę szczególną cechę języka Bajdotów i już po kilku dniach władał nim doskonale.


Później przebywa w Abecji, krainy pod dnem morskim.
Cytat:
Dokoła okrętu uwijały się postacie, które nie przypominały ani ludzi, ani zwierząt, natomiast kształtem swym zbliżone były raczej do wielkich pająków. (...) Po obu bokach górnej części kadłuba widniały dwa otwory przypominające usta. Jedne z tych ust wymawiały dźwięk "a", drugie zaś - "b". Przysłuchując się pilnie, można było zauważyć, że rozmaite kombinacje tych dwóch dźwięków, wymawianych na przemian to jednymi, to drugimi ustami, stanowią mowę dziwacznych podmorskich istot.

Pan Kleks już po kilku minutach nauczył się rozróżniać poszczególne wyrazy, jak na przykład: aa, ba, abab, baab, baabab, babaab, ababab, baba, abba i bbaa i tak dalej, a po upływie godziny mógł swobodnie porozumiewać się z Abetami, tak bowiem, zgodnie z właściwościami ich mowy, nazywali się mieszkańcy tego kraju.

(...) Ababa, abaab, abbab!

Ten końcowy okrzyk w języku abeckim oznaczał: "Niech żyje Abecja!"


Następnie trafia na Wyspę Wynalazców.
Cytat:
Dużo słyszałem o Wyspie Wynalazców. Mieszkają na niej istoty zupełnie podobne do nas, ale zamiast dwóch nóg posiadają tylko jedną, o bardzo wielkiej stopie. (...) Łatwo będziecie mogli z nimi się porozumieć, gdyż władają tysiącem języków i narzeczy, nie wyłączając języka bajdockiego.

Cytat:
Rozmowy toczyły się w języku bajdockim, jeśli zaś chodzi o język miejscowy, to prawie nigdzie nie było go słychać, gdyż Patentończycy między sobą porozumiewali się w sposób zupełnie inny. Mieli na nosach okulary, których szkła podobne były do małych ekranów. Odbijały się na nich myśli Patentończyków, przybierając kształt ruchomych obrazów, i dlatego wymiana słów była całkiem zbędna.

(...) Patentończyk przyłożył do ust siatkę ze szklanego drutu, wielkości kieszonkowego zegarka, i rozpoczął przemówienie. Siatka ta stanowiła niezwykły wynalazek. Przetwarzała ona mowę patentońską na każdy inny język, stosownie do nastawienia znajdującej się w środku wskazówki. W ten sposób przemówienie wygłoszone po patentońsku Bajdoci usłyszeli w języku bajdockim.


Potem ląduje w Parzybrocji.
Cytat:
Po tych wstępnych oznakach czci Parzybrodzi ustawili się w rząd i jeden z nich przemówił wyrzucając z siebie gardłowe i nosowe dźwięki, przypominające gulgotanie indyka:

- Gluw-gli-glut-gla-glim-gly-gliw-gla-glus.

Żaden z Bajdotów nic z tego oczywiście nie rozumiał. Tymczasem pan Kleks płynnie odpowiedział po parzybrodzku:

- Glin-gla-gluw-gliz-gla-gluj-gle-glim.

Po czym dodał zwracając się do Bajdotów:

- Dlaczego macie takie zdziwione miny? Czyżby to i pana dziwiło, kapitanie? Przecież każdy kiep zrozumie, że język parzybrodzki jest niesłychanie łatwy. Trzeba mieć tylko odrobinę oleju w głowie, kapitanie, aby móc się nim posługiwać. Po prostu w każdej sylabie uwzględnia się tylko ostatnią literę. Gilr-glo-gluz-glu-glim-gli-gle-glic-gli-gle?


Cytat:
(...) Przed wielu, wielu laty dzielny ten żeglarz wylądował tu z grupą rozbitków, a my wszyscy jesteśmy ich potomkami. Zupeusz Mruk stworzył nasz język, stworzył nasze budownictwo i zaszczepił nam życiodajne brody, o których dowiecie się jutro. A teraz udajcie się na spoczynek, bo niewątpliwie jesteście strudzeni długotrwałą podróżą. Glud-glo-glib-glur-gla-glin-glo-glic.

- Dobranoc - odpowiedzieli chórem Bajdoci, którzy nauczyli się już rozumieć język Parzybrodów.


Na koniec odwiedza przylądek aptekarzy mówiących po łacinie i Nibycję, w której mówi się na niby.


W kolejnej książce, "Tryumfie Pana Kleksa" znajdujemy jeszcze:
Cytat:
Od tego czasu Bajdoci tak się rozmnożyli, że wszędzie spotykało się dziewczęta i chłopców o trzech rękach. Nastąpiło też pomieszanie języków alamakotańskiego z bajdockim i powstał nowy - alambajski, podobny do naszego. Różnica polega na tym, że po alambajsku zamiast "u" mówi się "or", a zamiast "o" mówi się "ur".

Tak więc "ucho" po alambajsku brzmi "orchur", a "noga" - "nurga". Wyraz "kolega" wymawia się jako "kurlega", "but' jako "bort", a "kogut" jako "kurgort'.


Cytat:
Wiadomo, że istnieją kraje zamieszkałe przez kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt plemion i szczepów posługujących się odrębnymi językami.

Na Wyspie Sobowtórów zjawisko to występowało w postaci zgoła niespotykanej. Każdy mieszkaniec mówił tam swoim własnym językiem. Ludność wyspy liczyła dwadzieścia siedem tysięcy osób, nietrudno więc obliczyć, że tyleż rozmaitych języków używano w tym kraju równocześnie. Wobec tego ludzie mogli porozumiewać się z sobą jedynie dzięki wspólnym samogłoskom natomiast korespondencję prowadzili przy pomocy alfabetu Morse'a, który, tak jak u nas, znały nawet dzieci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kwadracik
PaleoAdmin



Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 3731
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Pią 20:07, 02 Lip 2010    Temat postu:

Super, fajne podsumowanie Smile

Cytat:
Wobec tego ludzie mogli porozumiewać się z sobą jedynie dzięki wspólnym samogłoskom natomiast korespondencję prowadzili przy pomocy alfabetu Morse'a, który, tak jak u nas, znały nawet dzieci.


W tym niestety nie mogę się doszukać żadnego sensu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Feles
Administrator
Administrator



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 3830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:34, 02 Lip 2010    Temat postu:

Kwadracik napisał:
Cytat:
Wobec tego ludzie mogli porozumiewać się z sobą jedynie dzięki wspólnym samogłoskom natomiast korespondencję prowadzili przy pomocy alfabetu Morse'a, który, tak jak u nas, znały nawet dzieci.


W tym niestety nie mogę się doszukać żadnego sensu.


Ani ja. Wygląda na to, że samogłoski były wspólne dla wszystkich idiolektów (miały samogłoski w tych samych miejscach?), a Morse stanowił rodzaj zunifikowanego pisma-aukslangu?

Może różniły się tylko spółgłoskami zmienianymi w szyfrze podstawieniowym, gdzie alfabet Morse'a miałby sens. (jJedna spółgłoska jednego języka odpowiada drugiej spółgłosce drugiego języka i jednocześnie jednemu ciągowi alfabetu Morse'a?)

Co natomiast nie łączy się zbytnio z kolejnym fragmentem, sugerującym, że język sobowtóra jest językiem osoby-pierwowzoru.

Cytat:
Można się domyślić z samej nazwy wyspy, że zamieszkiwały ją wyłącznie sobowtóry. Były to jakby zapasowe egzemplarze różnych znakomitych ludzi, prawdopodobnie na wypadek, gdyby dla któregoś z nich czas jego życia okazał się za krótki.

(...)

Mój sobowtór zaprosił mnie do swego domu. Jak można przewidzieć, mówiliśmy wspólnym językiem.


Fragment występuje w kontekście snu opowiadanego przez hodowcę kwiatów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Za




Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:34, 03 Lip 2010    Temat postu: Re: Przygody Pana Kleksa

Milya0 napisał:
W kolejnej książce, "Tryumfie Pana Kleksa" znajdujemy jeszcze:
Cytat:
Od tego czasu Bajdoci tak się rozmnożyli, że wszędzie spotykało się dziewczęta i chłopców o trzech rękach. Nastąpiło też pomieszanie języków alamakotańskiego z bajdockim i powstał nowy - alambajski, podobny do naszego. Różnica polega na tym, że po alambajsku zamiast "u" mówi się "or", a zamiast "o" mówi się "ur".

Tak więc "ucho" po alambajsku brzmi "orchur", a "noga" - "nurga". Wyraz "kolega" wymawia się jako "kurlega", "but' jako "bort", a "kogut" jako "kurgort'.


Ale skoro należy podmienić or w miejsce u, a także ur w miejscu o, to w wyrazie ucho -> orchur, znowu mamy o a także u. Podmieniając dalej, orchur -> urrchorr, dalej mamy zarówno o, jak i u. urrchorr -> orrrchurrr -> urrrrchorrrr, co prowadzi nas do tego, że wszystkie wyrazy składają się z nieskończenie dużej ilości głoski r. Przy nieskończenie dużej ilości tejże głoski, można zaniedbać pozostałe dźwięki, co prowadzi nas do wniosku, że wszystkie wyrazy zawierające o, bądź u, są zastępowane nieskończonym ciągiem głosek "r". Zaczynając wypowiadać zdanie: Ania ma myje uszu, nie będziemy w stanie go zakończyć, gdyż po wypowiedzeniu słów "Ania nie myje", będziemy musieli dodać r1r2r3...r(n-1)rn... co uniemożliwia nie tylko komunikację, ale także spożywanie posiłków, a nawet oddychanie Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Feles
Administrator
Administrator



Dołączył: 21 Wrz 2009
Posty: 3830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:58, 03 Lip 2010    Temat postu: Re: Przygody Pana Kleksa

Za napisał:
Milya0 napisał:
W kolejnej książce, "Tryumfie Pana Kleksa" znajdujemy jeszcze:
Cytat:
Od tego czasu Bajdoci tak się rozmnożyli, że wszędzie spotykało się dziewczęta i chłopców o trzech rękach. Nastąpiło też pomieszanie języków alamakotańskiego z bajdockim i powstał nowy - alambajski, podobny do naszego. Różnica polega na tym, że po alambajsku zamiast "u" mówi się "or", a zamiast "o" mówi się "ur".

Tak więc "ucho" po alambajsku brzmi "orchur", a "noga" - "nurga". Wyraz "kolega" wymawia się jako "kurlega", "but' jako "bort", a "kogut" jako "kurgort'.


Ale skoro należy podmienić or w miejsce u, a także ur w miejscu o, to w wyrazie ucho -> orchur, znowu mamy o a także u. Podmieniając dalej, orchur -> urrchorr, dalej mamy zarówno o, jak i u. urrchorr -> orrrchurrr -> urrrrchorrrr, co prowadzi nas do tego, że wszystkie wyrazy składają się z nieskończenie dużej ilości głoski r. Przy nieskończenie dużej ilości tejże głoski, można zaniedbać pozostałe dźwięki, co prowadzi nas do wniosku, że wszystkie wyrazy zawierające o, bądź u, są zastępowane nieskończonym ciągiem głosek "r". Zaczynając wypowiadać zdanie: Ania ma myje uszu, nie będziemy w stanie go zakończyć, gdyż po wypowiedzeniu słów "Ania nie myje", będziemy musieli dodać r1r2r3...r(n-1)rn... co uniemożliwia nie tylko komunikację, ale także spożywanie posiłków, a nawet oddychanie Very Happy


Za (wołacz?), to, co napisałeś niekoniecznie jest prawdą. Very Happy
Przemianę dokonujemy tylko jednokrotnie, w kierunku słowo polskie -> słowo alambajskie, stąd nie przekształcamy już słowa alambajskiego, nawet jeśli zawiera kolejne głoski do przekształcenia (takie, które zostałyby przekształcone ze źródłowego słowa polskiego).

A co do ostatniego, to myślałem ostatnio nad koncepcją antyjęzyka (fonologii-negatywu) - języka gadatliwej cywilizacji, w którym - gwoli ekonomiczności - rolę pełnią fonemy nieartykułowane, co umożliwia mówienie wielu rzeczy naraz. Zatem przerwy (np. na spożywanie posiłków) nie miały by dźwięku, a byłyby połączeniem wszystkich możliwych fonemów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kwadracik
PaleoAdmin



Dołączył: 22 Kwi 2006
Posty: 3731
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 48 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skierniewice

PostWysłany: Sob 15:33, 03 Lip 2010    Temat postu:

Wiesz, Za, gdyby fonologia diachroniczna w ten sposób działała, to podejrzewam, że metatezy np. dawałyby nieskończone pętle Razz

Dzień dobry, co tam słychać w grodzie... gordzie... grodzie... gordzie... grodzie... gordzie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pittmirg




Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z grodu nad Sołą

PostWysłany: Sob 16:27, 03 Lip 2010    Temat postu:

Kwadracik napisał:
Wiesz, Za, gdyby fonologia diachroniczna w ten sposób działała, to podejrzewam, że metatezy np. dawałyby nieskończone pętle Razz

Dzień dobry, co tam słychać w grodzie... gordzie... grodzie... gordzie... grodzie... gordzie...


Zdelokalizowane r fajne jest, na szczęście raczej chodziło o to, żeby wywalić je z kody.

Z takimi pętlami pozbylibyśmy się jerów we wszystkich pozycjach, i byśmy mówili ps, tść (ćć?), mch.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Za




Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:45, 03 Lip 2010    Temat postu: Re: Przygody Pana Kleksa

Milya0 napisał:
Za napisał:
Milya0 napisał:
W kolejnej książce, "Tryumfie Pana Kleksa" znajdujemy jeszcze:
Cytat:
Od tego czasu Bajdoci tak się rozmnożyli, że wszędzie spotykało się dziewczęta i chłopców o trzech rękach. Nastąpiło też pomieszanie języków alamakotańskiego z bajdockim i powstał nowy - alambajski, podobny do naszego. Różnica polega na tym, że po alambajsku zamiast "u" mówi się "or", a zamiast "o" mówi się "ur".

Tak więc "ucho" po alambajsku brzmi "orchur", a "noga" - "nurga". Wyraz "kolega" wymawia się jako "kurlega", "but' jako "bort", a "kogut" jako "kurgort'.


Ale skoro należy podmienić or w miejsce u, a także ur w miejscu o, to w wyrazie ucho -> orchur, znowu mamy o a także u. Podmieniając dalej, orchur -> urrchorr, dalej mamy zarówno o, jak i u. urrchorr -> orrrchurrr -> urrrrchorrrr, co prowadzi nas do tego, że wszystkie wyrazy składają się z nieskończenie dużej ilości głoski r. Przy nieskończenie dużej ilości tejże głoski, można zaniedbać pozostałe dźwięki, co prowadzi nas do wniosku, że wszystkie wyrazy zawierające o, bądź u, są zastępowane nieskończonym ciągiem głosek "r". Zaczynając wypowiadać zdanie: Ania ma myje uszu, nie będziemy w stanie go zakończyć, gdyż po wypowiedzeniu słów "Ania nie myje", będziemy musieli dodać r1r2r3...r(n-1)rn... co uniemożliwia nie tylko komunikację, ale także spożywanie posiłków, a nawet oddychanie Very Happy


Za (wołacz?), to, co napisałeś niekoniecznie jest prawdą. Very Happy
Przemianę dokonujemy tylko jednokrotnie, w kierunku słowo polskie -> słowo alambajskie, stąd nie przekształcamy już słowa alambajskiego, nawet jeśli zawiera kolejne głoski do przekształcenia (takie, które zostałyby przekształcone ze źródłowego słowa polskiego).


Mam analityczny umysł. W tekście nigdzie nie jest powiedziane, iż dokonuje się takiej zamiany jednokrotnie, więc stosując logikę, wychodzi na to, że dochodzimy do sytuacji, w której niemożliwe staje się używanie wyrazów zawierających głoskę o oraz u Smile

Stosując zaś logikę prawniczą, dojdziemy właśnie do wniosku, że zamiana zachodzi jednokrotnie. Ale logika prawnicza jest zła i niepełna Smile

Cytat:
A co do ostatniego, to myślałem ostatnio nad koncepcją antyjęzyka (fonologii-negatywu) - języka gadatliwej cywilizacji, w którym - gwoli ekonomiczności - rolę pełnią fonemy nieartykułowane, co umożliwia mówienie wielu rzeczy naraz. Zatem przerwy (np. na spożywanie posiłków) nie miały by dźwięku, a byłyby połączeniem wszystkich możliwych fonemów.


Zabawniejszy byłby język, w którym pismo składałoby się z liter, które mogłyby być częścią sylabariusza, zaś sylabariusz - częścią systemu ideogramów. Wówczas, czytając należałoby się zastanowić, czy znak reprezentuje dźwięk, sylabę czy ideę. W tej konwencji, przy założeniu, że można mieszać systemy, doszłoby do zabawnej sytuacji - jeden ciąg znaków mógłby znaczyć coś zupełnie innego, nawet w tym samym kontekście.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pittmirg




Dołączył: 27 Lut 2007
Posty: 2382
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 38 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z grodu nad Sołą

PostWysłany: Sob 16:55, 03 Lip 2010    Temat postu: Re: Przygody Pana Kleksa

Za napisał:

Zabawniejszy byłby język, w którym pismo składałoby się z liter, które mogłyby być częścią sylabariusza, zaś sylabariusz - częścią systemu ideogramów. Wówczas, czytając należałoby się zastanowić, czy znak reprezentuje dźwięk, sylabę czy ideę. W tej konwencji, przy założeniu, że można mieszać systemy, doszłoby do zabawnej sytuacji - jeden ciąg znaków mógłby znaczyć coś zupełnie innego, nawet w tym samym kontekście.


ZTCW liczne pisma tzw. logograficzne tak właśnie działały lub działają.

Pismo klinowe:

Cytat:
the sign DINGIR in a Hittite text may represent either the Hittite syllable an or may be part of an Akkadian phrase, representing the syllable il, it may be a Sumerogram, representing the original Sumerian meaning, 'god' or the determinative for a deity. In transliteration, a different rendition of the same glyph is chosen depending on its role in the present context.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Za




Dołączył: 15 Maj 2009
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:05, 03 Lip 2010    Temat postu:

Konwencja byłaby dość zabawna. Załóżmy, że mamy znak określający czerń, ale także ten znak może reprezentować sylabę np. sa-, albo też i dźwięk "dź". Wówczas moje nazwisko, mając formę czarny+ecki, można by odczytać jako sa(rn)ecki, lub dzieck(i/o).

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
varpho




Dołączył: 02 Paź 2007
Posty: 1321
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tomaszów / Wawa

PostWysłany: Sob 18:59, 03 Lip 2010    Temat postu:

no tak, ale warunkiem jest, aby to pismo było obce.

to tak jak różne czytania chińskich znaków w japońskim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Conlanger Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie GMT
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin